Inteligencja finansowa

Definicja zamożności
Dlaczego zamożność jest lepsza od bogactwa?
Robert T. Kiyosaki

Kiedy byłem małym chłopcem, bogaty ojciec opowiedział mi o różnicy pomiędzy bogactwem i zamożnością.

Wielu ludzi uważa, że bogactwo i zamożność oznaczają to samo – mawiał. Jednak istnieje różnica pomiędzy nimi. Bogaci mają dużo pieniędzy, ale zamożni nie martwią się o pieniądze.

Rozumiał przez to, że podczas gdy bogaci mają dużo pieniędzy, mają równie dużo kosztów, co wywołuje u nich niepokój. Albo mają intratną pracę, ale muszą codziennie rano wstawać do pracy i boją się, że mogą zostać zwolnieni.

Zamożni, nie mają takich problemów. Dlaczego? Na czym polega różnica?

Definicja zamożności

Definicja zamożności mówi o liczbie dni, które mógłbyś spędzić bez wykonywania pracy (lub bez pracy kogokolwiek z Twoich najbliższych) wciąż utrzymując standard życia na tym samym poziomie.

Na przykład, jeśli Twoje miesięczne koszty wynoszą 5 tys. dolarów i masz 20 tys. oszczędności, Twoja zamożność to cztery miesiące lub 120 dni. Zamożność liczy się w czasie, a nie w pieniądzach.

Różnica pomiędzy bogactwem i zamożnością

W 1989 roku Kim i ja zostaliśmy milionerami, ale nie byliśmy wolni finansowo aż do 1994 roku. Tak jak powiedziałem, istnieje różnica pomiędzy bogactwem i zamożnością. W 1989 roku nasza firma generowała już wysokie zyski. Zarabialiśmy coraz więcej i pracowaliśmy coraz mniej. Osiągnęliśmy to, co większość ludzi uważa za finansowy sukces.

Chociaż byliśmy bogaci, wciąż nie byliśmy wolni finansowo. Dużo czasu poświęcaliśmy na rozbudowywanie naszej firmy i jej systemów. Naszym celem było budowanie biznesu do momentu, gdy przepływ pieniężny pokryje wszystkie nasze comiesięczne koszty bez naszej pracy. Dodatkowo inwestowaliśmy w inne aktywa – w nieruchomości i surowce zwiększające przepływ pieniężny.

W 1994 roku przychód pasywny z naszej firmy i aktywów przewyższał nasze koszty. Wtedy byliśmy już zamożni, nie tylko bogaci.

Nieważne, ile zarobisz…

Ostatecznie nie liczy się ile zarobisz, lecz ile potrafisz zachować – i jak długo te pieniądze będą dla Ciebie pracowały.

Każdego dnia spotykam ludzi, którzy dużo zarabiają, jednak ich wszystkie pieniądze wypływają poprzez kolumnę kosztów. Za każdym razem, gdy trochę zarobią, idą na zakupy. Często kupują większy dom lub nowy samochód, przez co bardziej się zadłużają długoterminowo i skazują się na więcej ciężkiej pracy. Nic nie zostaje w ich kolumnie aktywów. To właśnie ten rodzaj postępowania różni ludzi bogatych od zamożnych.

Tak jak każdy, lubię dobra luksusowe. Różnica jednak polega na tym, że nie muszę pracować lub się zadłużać, żeby je kupić. W zamian, wykorzystuję swój czas i inteligencję finansową, ciężko pracuję budując firmę i zwiększając inwestycje, które dostarczają mi dostatecznie dużego przepływu pieniężnego do pokrycia moich kosztów, wliczając w to moje zobowiązania na przyjemności, takie jak samochody i domy.

Nie pracuję dla pieniędzy. To one pracują dla mnie. Wielu ludzi może osiągnąć bogactwo. Jednak tylko inteligentni finansowo mogą osiągnąć zamożność. Aby zbudować firmę oraz kupować nieruchomości generujące przepływ pieniężny, potrzeba solidnej edukacji finansowej.

Potem jest już tylko zabawa w zamożność i niewiele zmartwień.

A Ty jak uważasz? Dlaczego zamożność jest lepsza od bogactwa?

Rozwijaj swoją finansową inteligencję
bo same pieniądze nie sprawią, że będziesz bogaty

…dlatego uruchamiam kolejny Kurs 10 kroków !

….Kurs 10 kroków w 2013 roku !

 

Kiedy byłem mały, myślałem, że jeżeli zostanę kiedyś milionerem, to nie będę miał żadnych problemów. Dziś jestem multimilionerem i nadal mam problemy finansowe.

Robert Kiyosaki

Wszyscy borykamy się z finansowymi bolączkami niezależnie od tego, czy jesteśmy bogaci, czy biedni.

Pozwól, że podam Ci kilka przykładów różnych problemów tego typu.

 

Zbyt mało pieniędzy. Oczywiście jest to problem.

Poważne zadłużenie. Miliony ludzi zarabiają pieniądze, ale są oni coraz bardziej zadłużeni.

Brak pomysłu na to, co zrobić z własnymi pieniędzmi. Jeżeli nie wiesz, co zrobić ze swoimi pieniędzmi, to znajdą się ludzie, którzy uważają, że oni wiedzą. Będą Cię namawiali do tego, abyś przekazał im swoje pieniądze.

Płacenie zbyt wysokich podatków. Podatki są naszym największym wydatkiem. Aby móc zarabiać więcej i legalnie płacić niższe podatki, potrzeba większej inteligencji finansowej.

Zbyt dużo pieniędzy. Bycie bogatym przyczynia się do powstania różnych poważnych problemów: jak utrzymać te pieniądze, jak nie pozwolić przyjaciołom i rodzinie ich roztrwonić, jak przekazać swój majątek następnemu pokoleniu i jak nie zepsuć dzieci dużą ilością pieniędzy.

Umiejętność odróżnienia tego, co jest dobre, od tego, co jest złe. Wielu ludzi nie odróżnia dobrych inwestycji od złych, albo dobrych rad od złych.

Problem wieku. Im jesteś starszy, tym ważniejsza staje się inteligencja finansowa.

Twoje finansowe IQ jest dziś ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.

W obecnych niespokojnych czasach inteligencja finansowa stanowi Twoje największe aktywa.

Przejmij kontrolę nad swoimi finansami

Już najwyższa pora, żebyś mądrzej zarządzał swoimi pieniędzmi

Henry Ford powiedział kiedyś: Myślenie to praca najcięższa z możliwych i dlatego tak niewielu ją podejmuje. Jeżeli chcesz być przedsiębiorcą lub aktywnym inwestorem, będziesz musiał myśleć, a nie wykonywać polecenia. Myślenie i rozwiązywanie problemów dotyczących pieniędzy wymaga inteligencji finansowej. Wiedz jednak, że im więcej takich problemów rozwiążesz, tym wyższa będzie Twoja inteligencja finansowa. A im będzie ona wyższa, tym staniesz się bogatszy.

Czym jest finansowy IQ?

W jakim wieku wygrasz finansową grę?

Wiele osób podchodzi do mnie i mówi: Niech mi Pan powie, co mam zrobić lub Proszę podać mi rozwiązanie. Bogaty ojciec mawiał: Jedynym miejscem, w którym istnieją właściwe odpowiedzi, jest szkoła. Chciał przez to powiedzieć, że wielu ludzi po ukończeniu szkoły szuka właściwych odpowiedzi dotyczących życia. Wielu z nich czeka wtedy, aż ktoś im powie, co mają robić. To Ci ludzie stosują się do rady: Powinien Pan znaleźć pewną, bezpieczną pracę, ciężko pracować, oszczędzać pieniądze, spłacić kredyty i inwestować długoterminowo w dobrze zdywersyfikowany portfel funduszy inwestycyjnych. Jak owce, ludzie ci bezmyślnie robią to, co mówi im pasterz, wierząc, że zna on właściwe odpowiedzi.

Program 10 kroków

Jak zwiększyć swój finansowy IQ

Celem tego programu nie jest proponowanie Ci rozwiązań. Nie dowiesz się, w co masz inwestować. Celem programu jest po pierwsze zainspirowanie Cię do tego, abyś więcej się uczył i żeby sprawy finansowe były dla Ciebie bardziej zrozumiałe. Po drugie, ma on umożliwić Ci samodzielne znalezienie właściwych odpowiedzi – przy założeniu że to, co jest właściwe dziś, może nie być właściwe jutro. Jak wiesz wszystko się zmienia wraz z Tobą.

O Klubie CASHFLOW w Lublinie czytaj tutaj

Sztabki srebraCeny złota i srebra rosną. Podczas pisania tego artykułu cena złota wzrosła i wynosi już ponad 1700 dolarów za uncję, zaś srebro podrożało o 1 dolar do ponad 30 dolarów za uncję.

Począwszy od roku 1972 systematycznie inwestuję w złoto i srebro, jednak w chwili obecnej nie polecam kupowania metali szlachetnych tylko dlatego, że robią to inni.

Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie: Czy znam zasady inwestowania w złoto i srebro i czy lubię ten rodzaj inwestycji? Ja uwielbiam złoto i srebro, jednak nie kupuję ich tylko dlatego, że ich ceny rosną.

Zacząłem kupować duże ilości złota i srebra w 1998 roku, kiedy cena złota nie przewyższała 300 dolarów za uncję. Gdy później cena przekroczyła 800 dolarów za uncję, kupiłem jeszcze więcej. Według mnie cena 800 dolarów była poziomem oporu, na którym zatrzymały się wzrosty w 1979 roku. Nie trzeba być matematykiem żeby obliczyć, że do dziś podwoiłem swoje pieniądze.W dalszym ciągu liczę na duże wzrosty cen metali szlachetnych. Sądzę że w przeciągu niespełna pięciu lat cena złota wzrośnie do około 3000 dolarów za uncję. Problem polega na tym, że cena 3000 dolarów za uncję nie podwoi moich pieniędzy w odniesieniu do ceny zakupu 1700 dolarów za uncję. Zanim dokonasz zakupu, dokładnie zorientuj się, co się dzieje na rynku.

Obecnie ceny złota i srebra rosną, ponieważ Bank Rezerw Federalnych (Fed) ogłosił QE3 – program poluzowania polityki pieniężnej. W wyniku zwiększenia ilości pieniądza w obiegu, cena złota wzrośnie do 2000 dolarów za uncję. Wzrost z 1700 do 2000 dolarów znów nie jest żadną rewelacją.

Z tego samego powodu nie kupuję akcji Apple, chociaż uwielbiam tę firmę. Przy cenie 700 dolarów za akcję, prognoza 1200 dolarów za akcję nie jest atrakcyjna. Zbyt dużo bym ryzykował.

Jeśli chcesz kupić złoto, srebro lub akcje Apple, proponuję żebyś więcej dowiedział się na ich temat oraz na temat sytuacji na rynku. Wszystkie rynki podlegają manipulacjom. Właśnie dlatego musisz być mądrzejszy i wybiegać wiedzą poza poznanie samej ceny lub trendu cenowego.

Jak już powiedziałem uwielbiam złoto, srebro i Apple. Lecz kupowanie jedynie dlatego, że ceny rosną jest niemądre. Jak powiedział Warren Buffet:

Z jakiegoś powodu ludzie podejmują decyzje inwestycyjne biorąc pod uwagę cenę, a nie wartość. Jeśli podejmujesz się robienia rzeczy, których nie rozumiesz lub podejmujesz decyzje tylko dlatego, że komuś innemu udało się tydzień temu, jesteś skazany na niepowodzenie. Kupowanie akcji z powodu wzrostu cen jest największą głupotą świata.

Niestety tak postępuje większość osób i dlatego tak wielu ludzi ma kłopoty finansowe.

Zaledwie kilka lat temu miliony idiotów zaczęło kupować mieszkania z powodu rosnących cen. Po czym w 2007 roku bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości pękła. Obecnie miliony ludzi kupują po niższych cenach, czasem w wyniku przejęć nieruchomości przez wierzyciela, i znów oczekują aż ceny wzrosną. To istne szaleństwo. Nie rozumieją, że warunki na rynku się zmieniły, a ceny mieszkań mogą już nie wzrosnąć. Tak naprawdę to mogą jeszcze zmaleć. Ceny mogą znów się obniżyć, gdy amatorscy inwestorzy, którzy kupowali po niższych cenach, zdadzą sobie sprawę, że ceny mogą nie wrócić do dawnych poziomów, a koszty utrzymania ich nieruchomości inwestycyjnych przewyższą przychód z wynajmu. Inne rynki, jednak ci sami idioci.

Nie sprzedaję akcji, złota, srebra ani nieruchomości. Oferuję edukację finansową. Dla mnie inwestowanie w edukację jest mądrym rozwiązaniem. Ja wciąż inwestuję w swoją edukację. Tak jak stwierdziłem w mojej książce Spisek bogatych: Wiedza to nowa forma pieniądza.

Mówiąc krótko, nie goń za cenami. Poszukuj wiedzy.

Podpis - Robert Kiyosaki
Robert Kiyosaki

Witamy na stronie asystenta nauczyciela CASHFLOW 101


„Najbardziej efektywnym sposobem uczenia się
jest uczenie innych”
Robert Kiyosaki

Na tej stronie znajdują się wszystkie potrzebne materiały do przeprowadzenia gry CASHFLOW 101 w warunkach szkolnych. Każdy z gotowych do ściągnięcia plików powiązany jest z zadaniami w Instrukcji dla nauczyciela, która jest dostępna w dziale Dokumenty główne. Wszystkie dokumenty są w formacie PDF. Aby otworzyć dokumenty będziesz potrzebował Acrobat Reader 8. Jeśli program jest już zainstalowany na Twoim komputerze dokumenty otworzą się w oknie przeglądarki internetowej.

Jeśli chcesz pobrać pliki na swój komputer:

  1. Kliknij prawym przyciskiem myszy na wybranym dokumencie
  2. Wybierz zapisz dokument/link jako…
  3. Wybierz lokalizację na swoim dysku gdzie plik ma być zapisany i zapisz go
  4. Aby uruchomić dokument kliknij dwukrotnie na wybranym pliku
  • Dokumenty główne
    CASHFLOW 101: Wstęp
    (304 KB format PDF; CASHFLOW 101 z punktu widzenia nauczyciela)

CASHFLOW 101: Instrukcje dla nauczyciela
(522 KB format PDF; przewodnik po programie nauczania)

  • Prezentacja Flash, aby pobrać ją na swój komputer kliknij na ten link
    (705 KB format ZIP).

 

Zobacz, jak zacząć myśleć tak, jak bogaci i wydostać się z „wyścigu szczurów”!

Potrzebujesz więcej informacji? Chcesz zadać nam Pytanie?

Napisz do mnie

Gra CASHFLOW 101 została wpisana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportudo wykazu środków dydaktycznych zalecanych do użytku szkolnego.

Kopia decyzji DPN-DK-507-Z/2406/2008

link do zalecenia nr
2406/2008

Czy wiesz, że edukację ekonomiczną wspiera finansowo Narodowy Bank Polski?

Dodatkowe informacje o funduszu NBP:

Informacje ogólne
Celem działań z zakresu edukacji ekonomicznej Narodowego Banku Polskiego jest promocja i wspieranie rozwoju edukacji ekonomicznej w Polsce.

Wnioski
Komisja rozpatruje i opiniuje wnioski dotyczące działań społecznie użytecznych istotnych dla edukacji ekonomicznej, nadesłane przez organizacje i instytucje zewnętrzne do Centrali NBP lub do Oddziałów Okręgowych NBP.

Szczegółowe informacje, dokumentację na temat zasad dofinansowania NBP można uzyskać na poniższej stronie.

Instytut Praktycznej Edukacji nie może pośredniczyć przy ubieganiu się o wsparcie Funduszu NBP.

W 1974 roku wziąłem udział w moich pierwszych zajęciach poświęconych inwestowaniu w nieruchomości. Ten 2-dniowy kurs kosztował mnie 385 dolarów, co było wtedy fortuną, gdyż moja miesięczna pensja wynosiła niecałe 1000 dolarów.

Po miesiącach poszukiwania mojej pierwszej nieruchomości inwestycyjnej, znalazłem niewielkie kondominium z jedną sypialnią i jedną łazienką w miejscowości o nazwie Lahaina na wyspie Maui, znanym na całym świecie kurorcie. Mieszkanie kosztowało 18 tysięcy dolarów.Ponieważ nie miałem żadnych pieniędzy, użyłem mojej karty kredytowej, w celu pokrycia pierwszej 10-procentowej raty w wysokości 1800 dolarów. Innymi słowy, użyłem 100% długu, żeby kupić tamtą nieruchomość.Pomimo tego, że korzystałem ze 100-procentowej dźwigni (nie polecam takiego działania, chociaż sam tak robiłem), to po uwzględnieniu wszystkich kosztów i spłaty raty kredytu otrzymywałem miesięczny zysk w wysokości około 20 dolarów w postaci pasywnego przepływu pieniędzy. W wieku 27 lat byłem właścicielem kondominium w Waikiki, w którym mieszkałem oraz kondominium w Lahaina, które wynajmowałem. Rozpoczęła się moja kariera związana z inwestowaniem w nieruchomości – a ja byłem po uszy w długach.„Potentat z kartą kredytową”

Ponieważ nie miałem wtedy żony, razem z kilkoma znajomymi spotykaliśmy się każdego piątkowego popołudnia w popularnej knajpce w centrum Honolulu, żeby się czegoś napić i, jeśli mieliśmy szczęście, poznać jakieś miłe dziewczyny, które pracowały w śródmieściu. W piątek, po finalizacji transakcji zakupu kondominium na Maui, powiedziałem przyjaciołom o mojej inwestycji.

– Zwariowałeś? – zapytał jeden z nich, młody adwokat, który dopiero co ukończył studia prawnicze.
– Odbiło ci – powiedział kolejny. – Kupiłeś kondominium przy pomocy karty kredytowej? Czy wiesz, jakie to jest ryzykowne i głupie?
– Tak, ale to taka świetna transakcja – odpowiedziałem w swojej obronie.

Moi znajomi dalej się ze mnie śmiali, nazywając mnie „potentatem z kartą kredytową”. Im bardziej się broniłem, tym bardziej mi dokuczali i tym bardziej się śmiali. W końcu się poddałem i zacząłem rozmawiać z grupą dziewczyn.

Mniej więcej rok później znów spotkaliśmy się w tej samej knajpce, do której kiedyś chodziliśmy prawie w każdy piątek.
– Jak tam się powodzi naszemu „potentatowi z kartą kredytową”? – zapytał mój znajomy, młody prawnik. – Czy kupiłeś jeszcze jakieś nieruchomości, używając swojej karty kredytowej?
– Nie – odpowiedziałem z uśmiechem na ustach. – Sprzedałem jedną za 48 tysięcy. W ciągu roku uzyskałem 30 tysięcy dolarów zysku.

Choć byłem zadowolony, że skończyły się docinki i dowiodłem swojej racji, to najbardziej cieszyło mnie to, że nauczyłem się jak wykorzystywać dług, żeby stać się bogatszym.

Od 25 dolarów miesięcznie do 29 tysięcy miesięcznie

Moja żona miała podobne doświadczenia. Kupiła swoją pierwszą nieruchomość w 1988 roku. Był to mały dom z dwiema sypialniami i jedną łazienką, położony w bardzo dobrej dzielnicy w Portland, w stanie Oregon. Cena zakupu wynosiła 45 tysięcy dolarów. Wpłaciła pierwszą ratę w wysokości 5 tysięcy i otrzymywała około 25 dolarów miesięcznie, po uwzględnieniu kosztów i raty kredytu.

Kilka jej przyjaciółek robiło jej takie same uwagi jak moi znajomi. Uważały, że 25 dolarów miesięcznie nie jest warte ryzyka związanego z pożyczaniem pieniędzy. Jednak jej przyjaciółki nie rozumiały, że nie chodziło wtedy o pieniądze, ale o doświadczenie.

Korzystając z tego doświadczenia, 16 lat później moja żona kupiła nieruchomość komercyjną za 7 milionów dolarów. Ponieważ była to świetna inwestycja, bank pożyczył jej większość z tych pieniędzy – czyli był to dług. Co miesiąc, po zapłaceniu wszystkich kosztów, na jej konto wędruje dochód w wysokości 29 tysięcy dolarów. To więcej niż roczne zarobki wielu ludzi.

Na swoich wykładach często pyta słuchaczy: „Ile czasu potrzebowaliby państwo, żeby oszczędzić 7 milionów dolarów?”. Ludzie najczęściej przyznają, że odłożenie takiej sumy zajęłoby trochę czasu – jeśli w ogóle byłoby to możliwe. Następnie Kim przypomina jeszcze, że trzeba najpierw zarobić prawie 14 milionów dolarów brutto, żeby otrzymać 7 milionów po odciągnięciu podatków. Idea zarobienia 14 milionów dolarów wykracza poza możliwości większości ludzi, którzy w ciągu całego życia tyle nie zarobią. Potem Kim mówi słuchaczom, że potrzebowała 2 tygodni, żeby zgromadzić 7 milionów dolarów w celu sfinansowania swojej inwestycji przy pomocy długu – czyli pieniędzy wolnych od podatku.

Zwykle kończy pytaniem: „Czy uzyskalibyście państwo pożyczkę bankową w wysokości 7 milionów dolarów na inwestycje w fundusze?”.

Dług nie stanowi problemu

– Mój bankowiec jest moim najlepszym wspólnikiem – zwykł mówić bogaty ojciec. – Pożycza mi 90% pieniędzy, a ja kontroluję 100% nieruchomości, 100% zysków i 100% ulg podatkowych. Jedyne co muszę robić, to znajdować świetne inwestycje, w których on chce być moim wspólnikiem.

Wielu doradców finansowych mówi: „spłać swoje długi”, „spłać swoje karty kredytowe”, „spłać swój kredyt hipoteczny”. Wielu z nich zdaje się myśleć, że każdy dług jest zły.

– Dług nie stanowi problemu – mawiał bogaty ojciec. – Przyczyną problemów może być to, co za te pieniądze kupujesz.

W latach 1995-2005 oszczędzający – ludzie, którzy gromadzili pieniądze na lokatach bankowych lub w funduszach inwestycyjnych – stracili bardzo dużo. Stracili, ponieważ nastąpił krach na giełdzie. W latach 1995-2005 wielu dłużników, którzy wykorzystali niskie stopy procentowe i zainwestowali w nieruchomości, zarobiło fortuny podczas największego w historii boomu na rynku nieruchomości.

Tak więc bogaci stają się jeszcze bogatsi również dlatego, że wiedzą, w jaki sposób użyć długu, aby powiększyć swoją fortunę.

Robert Kiyosaki

Zwiększ swój finansowy IQKsiążka ta nie zawiera porad finansowych

Z tej książki nie dowiesz się, co masz robić. Nie znajdziesz w niej porad finansowych. Ale może ona sprawić, że będziesz bardziej inteligentny pod względem finansowym, a to pomoże Ci samemu przetwarzać informacje finansowe i znaleźć drogę do finansowej nirwany.

Książka ta może Ci uświadomić, jak możesz stać się bogatszy, jeśli będziesz mądrzejszy. Jej cel jest prosty: ma Tobie pomóc zwiększyć Twój finansowy IQ.

Książka Roberta Kiyosaki Zwiększ swój finansowy IQ

Jedną z największych wad systemu szkolnictwa jest brak edukacji finansowej w szkołach. Nauczyciele zdają się uważać, że pieniądze noszą znamiona quasi-religii lub czegoś na podobieństwo kultu, i wierzą, że umiłowanie pieniędzy jest źródłem wszelkiego zła.
Jak większość z nas wie, to nie umiłowanie pieniędzy jest złe – to ich brak jest przyczyną zła. To wykonywanie pracy, której nienawidzimy, jest złe. Ciężka praca i niemożność zarobienia takiej ilości pieniędzy, żeby można było utrzymać rodzinę, jest złe. Dla niektórych wysokie zadłużenie jest złe. Kłócenie się o pieniądze z ludźmi, których kochamy, jest złe. Bycie chciwym jest złe. Złe jest też popełnianie przestępczych i niemoralnych czynów dla zdobycia pieniędzy. Same pieniądze nie są złe. Pieniądze to tylko pieniądze.Twój dom to nie są aktywa

Brak edukacji finansowej sprawia także, że ludzie robią głupie rzeczy albo dają się zwodzić głupcom. Na przykład w 1997 roku, gdy ukazało się pierwsze wydanie książki Bogaty ojciec, Biedny ojciec, w której powiedziałem wyraźnie, że „twój dom to nie są aktywa, ale pasywa”, wywołało to falę protestów. Ostro skrytykowano i mnie, i moją książkę. Wielu samozwańczych ekspertów finansowych atakowało mnie w mediach. W 2007 roku, czyli 10 lat później, gdy rynki kredytowe się załamały i finanse milionów ludzi wymknęły się spod kontroli – wielu straciło domy, niektórzy ogłosili bankructwo, inni znaleźli się w sytuacji, w której wskutek spadku wartości nieruchomości zadłużenie ciążące na ich domach znacznie przekroczyło ich wartość – osoby te boleśnie się przekonały, że ich domy to faktycznie pasywa, a nie aktywa.

Dwóch mężczyzn, jedno przesłanie

W 2006 roku ja i mój przyjaciel Donald Trump wspólnie napisaliśmy książkę zatytułowaną Dlaczego chcemy, żebyś był bogaty. Zastanawialiśmy się w niej, dlaczego zanika klasa średnia i jakie są – naszym zdaniem – tego przyczyny. Stwierdziliśmy, że wiele z nich wynika z sytuacji na rynkach globalnych i finansowych oraz z polityki rządów. Książka ta została także skrytykowana przez media finansowe. Ale do końca 2007 roku spełniła się większa część tego, o czym w niej napisaliśmy.

Przestarzała porada

Dzisiaj wielu ekspertów finansowych wciąż radzi ludziom: „Ciężko pracuj, oszczędzaj pieniądze, wydostań się z długów, żyj skromnie i inwestuj w dobrze zdywersyfikowany portfel funduszy inwestycyjnych”. Problem polega na tym, że jest to zła porada – przede wszystkim dlatego, że jest przestarzała. Zmieniły się zasady dotyczące pieniędzy. Nastąpiło to w 1971 roku. Obecnie żyjemy w czasach nowego kapitalizmu. Oszczędzanie pieniędzy, życie bez zadłużenia i dywersyfikacja sprawdzały się w epoce starego kapitalizmu. Ci, którzy kierują się zasadą „ciężko pracuj i oszczędzaj” ze starego kapitalizmu, będą mieli kłopoty finansowe w epoce nowego kapitalizmu.

Informacje a edukacja

Według mnie brak edukacji finansowej w naszym systemie szkolnictwa to dotkliwa i niepowetowana strata. W dzisiejszym świecie edukacja finansowa jest absolutnie niezbędna do przetrwania – bez względu na to, czy jesteśmy bogaci, czy biedni, inteligentni, czy nie.

Jak większość z nas wie, obecnie żyjemy w epoce informacyjnej. Problemem tej epoki jest nadmiar informacji. Mamy dziś do czynienia ze zbyt dużą ich ilością. Poniższe równanie wyjaśnia, dlaczego edukacja finansowa jest taka ważna.

INFORMACJE + EDUKACJA = WIEDZA

Bez edukacji finansowej ludzie nie są w stanie tak przetworzyć informacji, aby można było uzyskać przydatną wiedzę. Bez wiedzy z zakresu finansów ludzie mają kłopoty finansowe. Bez tej wiedzy kupują sobie na przykład dom i myślą, że stanowi on ich aktywa. Albo oszczędzają pieniądze, nie zdając sobie sprawy, że od 1971 roku dolar nie jest już pieniądzem, ale środkiem płatniczym. Nie znają też różnicy pomiędzy dobrym długiem a złym. Nie rozumieją także, dlaczego bogaci – choć zarabiają więcej, płacą niższe podatki. Nie mają również pojęcia, dlaczego najbogatszy inwestor na świecie, Warren Buffett, nie dywersyfikuje.

Skaczące lemingi

Nie posiadając wiedzy z zakresu finansów, ludzie czekają, aż ktoś im powie, co mają robić. A większość ekspertów finansowych poleca, żeby ciężko pracowali, oszczędzali pieniądze, spłacili zadłużenie, żyli skromnie i inwestowali w dobrze zdywersyfikowany portfel funduszy inwestycyjnych. Tak jak lemingi, które bezkrytycznie podążają za swoim przywódcą, ludzie ci biegną w kierunku klifu i wskakują do oceanu finansowej niepewności w nadziei, że będą w stanie dopłynąć do drugiego brzegu.

Zwiększ swój finansowy IQKsiążka ta nie zawiera porad finansowych

Z tej książki nie dowiesz się, co masz robić. Nie znajdziesz w niej porad finansowych. Ale może ona sprawić, że będziesz bardziej inteligentny pod względem finansowym, a to pomoże Ci samemu przetwarzać informacje finansowe i znaleźć drogę do finansowej nirwany.

Książka ta może Ci uświadomić, jak możesz stać się bogatszy, jeśli będziesz mądrzejszy. Jej cel jest prosty: ma Tobie pomóc zwiększyć Twój finansowy IQ.

Książka Roberta Kiyosaki Zwiększ swój finansowy IQ

Warren Buffett, jeden z najlepszych inwestorów na świecie, powiedział: „Dywersyfikacja jest ochroną przed ignorancją. Nie ma ona zbyt wiele sensu dla ludzi, którzy wiedzą, co robią”.Wielu doradców finansowych sugeruje, żebyście dokonywali dywersyfikacji dla własnego bezpieczeństwa. Nie mówią jednak, że zachęcają do tego także dla swojego bezpieczeństwa. Ponieważ większość doradców finansowych nie potrafi powiedzieć dokładnie, które akcje czy fundusze inwestycyjne są dobrymi inwestycjami, mówią, żeby kupić ich wiele.Bogaty ojciec uczył mnie, żeby zamiast dywersyfikacji koncentrować się na znajdowaniu najlepszych inwestycji. Oznaczało to, że musiałem uważnie przyjrzeć się setkom ofert, wnikliwie je analizować, określać ich zalety i wady.

Nauka koncentracji była najlepszą rzeczywistą lekcją biznesu, którą otrzymałem od bogatego ojca. Pomogła mi stać się lepszym przedsiębiorcą i inwestorem. Koncentrowanie się na inwestycjach pozwala mi także na robienie większych pieniędzy przy mniejszym ryzyku, ponieważ nie wydaję pieniędzy na niepewne aktywa, modląc się, żeby przyniosły jakiś zysk.

Poznaj swojego doradcę finansowego

W poprzednim artykule napisałem o ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych pracowników, ERISA, która ostatecznie umożliwiła powstanie planów emerytalnych. Ustawa ta jest tak ważna, ponieważ zmusiła miliony pracowników, żeby stali się inwestorami – bez żadnego przygotowania finansowego czy finansowej edukacji.
Było to olbrzymim bodźcem dla branży usług finansowych, w której zatrudniono tysiące ludzi, żeby obsłużyć tę nową grupę pracowników, którzy musieli stać się inwestorami.

Nagle osoby nie posiadające zbytniej edukacji finansowej stały się „profesjonalnymi doradcami finansowymi”. Nauczyciele, sprzedawcy używanych samochodów, gospodynie domowe oraz agenci ubezpieczeniowi rozpoczęli nową karierę jako doradcy finansowi, sprzedając inwestycje ludziom takim samym jak oni.

Niedawno w jednej z gazet w Denver ukazał się artykuł przedstawiający trudną sytuację pilotów linii United Airlines, którzy stracili większą część swoich środków emerytalnych z powodu bankructwa firmy. Gdy zapytano jednego emerytowanego pilota o to, co zamierza teraz zrobić, gdy jego miesięczna emerytura zmniejszyła się z 11 tysięcy do 2 300 dolarów, 62-letni mężczyzna powiedział: „Zostanę doradcą finansowym”.

Jestem niemalże pewny, że on także będzie polecał dywersyfikację.

Dwie rzeczy, które uzasadniają dywersyfikację

Dlaczego więc doradcy finansowi polecają dywersyfikację, podczas gdy najlepszy inwestor na świecie woli jej unikać? Według mnie istnieją dwie odpowiedzi na to pytanie.

1. Inwestowanie aktywne a inwestowanie pasywne. Istnieją inwestorzy aktywni i inwestorzy pasywni. Warren Buffett jest inwestorem aktywnym. Większość ludzi – przeciwnie. Inwestorzy aktywni powinni się koncentrować. Pasywni inwestorzy powinni dokonywać dywersyfikacji.

2. Ryzyko. Niektóre inwestycje są bardziej ryzykowne od innych. Akcje, obligacje, fundusze inwestycyjne oraz fundusze inwestycyjne rynku nieruchomości należą do grupy bardzo ryzykownych inwestycji, stąd powinniście dokonywać dywersyfikacji, jeśli w nie inwestujecie. Jeżeli inwestujecie w biznesy – jak Warren Buffet, lub nieruchomości – jak ja, to powinniście się koncentrować.

Moje pytanie brzmi: „Czy chcecie stać się profesjonalnymi inwestorami, czy też pozostać amatorami?” Jeśli wolicie pozostać amatorami – czyli inwestorami pasywnymi, to jak najbardziej, dokonujcie dywersyfikacji. Dywersyfikacja sprawi, że nie „postawicie wszystkiego na jedną kartę”, więc jeśli jeden sektor się załamie – jak np. sektor nowych technologii w 2000 roku – będzie miało to wpływ tylko na część Waszego portfela inwestycyjnego.

Jeśli jednak postanowicie stać się profesjonalnymi inwestorami, musicie zapłacić „wpisowe” w postaci koncentracji, poświęcenia, czasu i nauki. Warren Buffett poświęcił swoje życie, żeby stać się możliwie jak najlepszym inwestorem. Dlatego też koncentruje się, a nie dokonuje dywersyfikacji. Nie musi chronić się przed ignorancją z tego prostego powodu, że zainwestował czas i pieniądze, aby zrozumieć to, co robi.

Duża koncentracja, duża nagroda

Na Hawajach działa świetna organizacja o nazwie Winners Camp (Obóz zwycięzców). Zajmuje się ona uczeniem nastolatków odpowiedniego nastawienia i umiejętności potrzebnych do osiągnięcia w życiu sukcesu. Organizacja ta używa angielskiego słowa focus (skupiać się) jako akronimu, oznaczającego Follow One Course Untill Successful, czyli podążaj raz wytyczoną ścieżką, aż odniesiesz sukces. Uważam, że wszystkie dzieci powinno się uczyć umiejętności skupiania się, to samo tyczy się każdego inwestora, który chce być bogaty.

Jeśli przyjrzymy się ludziom, którzy osiągnęli wielki sukces i bogactwo – jak np. Warren Buffett, Oprah Winfrey czy Lance Armstrong – dostrzeżemy, że wszyscy byli mocno skoncentrowani na osiągnięciu sukcesu.

Jednym z powodów, dla których bogaci stają się jeszcze bogatsi, jest to, że się koncentrują, podczas gdy klasa średnia dokonuje dywersyfikacji, a biedni liczą na ubezpieczenie społeczne.

W styczniu 1998 roku oglądałem bardzo popularny poranny program telewizyjny. Dwoje bardzo atrakcyjnych prowadzących – kobieta i mężczyzna – posłało telewidzom promienisty uśmiech. „Jest dziś z nami w studio doradca inwestycyjny naszej sieci. Udzieli nam porady finansowej na początek tego roku” – usłyszałem.

W tym momencie kamera pokazuje zbliżenie niezwykle atrakcyjnej, młodej kobiety, która uśmiecha się i mówi: „Radzę, żeby w roku 1998 wytrwale pracować, oszczędzać, spłacać długi, inwestować długoterminowo i dywersyfikować”.

Kobieta prowadząca program uśmiecha się i mówi: „To bardzo dobra rada. Mam nadzieję, że każdy zastosuje się do niej”. Mężczyzna z kolei, marszcząc nieznacznie czoło, żeby sprawić wrażenie bardziej zamyślonego i inteligentnego, pyta: „W co – według pani – powinni inwestować nasi telewidzowie?”.

Na twarzy pięknej, młodej kobiety znów pojawia się ten idealny uśmiech i po chwili słyszymy, że sugeruje dobrze zdywersyfikowany portfel, w którego skład wchodzą jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. Kładzie też szczególny nacisk na sektor nowych technologii.

„Świetna rada” – stwierdzają jednym głosem prowadzący. Ponownie uśmiechają się do kamery i dziękują doradcy finansowemu za poradę oraz udział w programie. Następnie pojawia się reklama towarzystwa funduszy inwestycyjnych.

Przez kilka kolejnych lat, aż do końca 2005 roku, jako doradcę zapraszano do tego programu tę samą kobietę i za każdym razem jej porada była dokładnie taka sama: „Pracujcie wytrwale, oszczędzajcie, spłacajcie długi, inwestujcie długoterminowo i dywersyfikujcie”. Jedyne co się zmieniało, to rok i ubrania tych trzech osób. Gdyby powtórzono program ze stycznia 1998, efekt byłby bardzo podobny – ta sama rada, takie same uśmiechy i… opłakane skutki.

Szacuje się, że w latach 1995-2005 miliony ludzi, którzy posłuchali tej rady, straciły 7-9 bilionów dolarów. Co gorsza, ludzie ci przegapili to, co tygodnik The Economist nazwał „największym w historii boomem finansowym”. Tak więc ci inwestorzy nie tylko stracili pieniądze w wyniku krachu na giełdzie w latach 2000-2003, ale także nie udało im się zarobić wielkich pieniędzy podczas finansowego boomu na rynku nieruchomości i surowców. Taka jest cena słuchania złych rad.

W tej serii artykułów szczegółowo wyjaśnię, dlaczego standardowa rada finansowa, która brzmi: „Pracuj wytrwale, oszczędzaj, spłacaj długi, inwestuj długoterminowo i dywersyfikuj”, jest zła i przestarzała. Świat się zmienił, a ta rada nie.

Rada bogatego ojca

W 1997 roku moja żona Kim, nasza wspólniczka Sharon Lechter i ja wydaliśmy książkę Bogaty ojciec, Biedny Ojciec. Opowiada ona prawdziwą historię moich dwóch ojców – jeden był dobrze wykształconym nauczycielem i dyrektorem Departamentu Edukacji Stanu Hawaje, drugi – porzucił szkołę w wieku 13 lat. Dyrektor Departamentu Edukacji to mój biologiczny ojciec, którego nazywam biednym ojcem. Bogaty ojciec to ojciec mojego najlepszego przyjaciela.

Książkę tę wydaliśmy samodzielnie, ponieważ wszystkie większe wydawnictwa nam odmówiły. Każde z nich stwierdziło, że książka się nie sprzeda. Dzisiaj Bogaty ojciec, Biedny ojciec jest od ponad pięciu lat na liście bestsellerów dziennika The New York Times; tylko trzem innym książkom w historii tej listy udało się osiągnąć taki wynik. Książka została przetłumaczona na ponad 40 języków i sprzedała się już w nakładzie 23 milionów egzemplarzy.

Jednym z powodów jej popularności jest to, iż wyjaśnia ona, dlaczego bogaci stają się jeszcze bogatsi i dlaczego miliony innych ludzi postępują zgodnie z ryzykownymi i przestarzałymi radami finansowymi, takimi jak: „Oszczędzaj, inwestuj długoterminowo i dywersyfikuj”. Innym powodem popularności tej książki jest fakt, że wielu tych, którzy posłuchali rad bogatego ojca, wzbogaciło się bardzo w tym samym czasie, gdy miliony ludzi traciły biliony dolarów na giełdzie.

Wszystkim tym, którzy znają moje książki, dziękuję i serdecznie zapraszam do lektury. Ci z Was, którzy ich nie znają, przekonają się, jak sądzę, że seria tych artykułów wyróżnia się, że proponuje odejście od standardowych finansowych sloganów.

Jeśli szukasz nowych pomysłów dotyczących świata pieniędzy, biznesu i inwestowania, to wierzę, że ta seria dostarczy ich Tobie. Informacje te mogą nie być pocieszające bądź popularne, będą jednak oparte na faktach i poparte rzeczywistym doświadczeniem. Muszę jednak zaznaczyć, że w artykułach tych nie będę zajmował się doradztwem.

To, w co ja inwestuję, może być zbyt ryzykowne dla większości ludzi – choć dla mnie nie jest. Nie mam także żadnych inwestycji, które chciałbym Tobie sprzedać. Chociaż zakładam firmy zajmujące się poszukiwaniem złota, srebra, ropy naftowej, firmy zajmujące się produkcją, obrotem nieruchomościami, a także wydawnictwa, nie chcę sprzedać Wam ich akcji. Jeśli mam coś na sprzedaż, to produkty poświęcone edukacji finansowej – produkty, które stworzono z myślą o rozwijaniu Twojej finansowej edukacji.

Piszę, żeby oświecać, otwierać oczy, bawić – i co najważniejsze – uczyć tych, którzy szukają nowych pomysłów związanych z pieniędzmi, nawet jeśli są one niepopularne. Dziś mamy więcej okazji niż kiedykolwiek wcześniej, żeby stać się bogatymi, jednak możecie tego nie osiągnąć, jeśli będziecie kierowali się przestarzałymi radami typu: „Pracuj wytrwale, oszczędzaj, spłacaj długi, inwestuj długoterminowo i dywersyfikuj”. Postępowanie zgodnie z tą radą może w rzeczywistości uczynić Cię biedniejszym.

2010: Najlepsze czy najgorsze czasy?

„To były najlepsze czasy. To były najgorsze czasy”. – Karol DickensCzy recesję mamy już za sobą? Czy rzeczywiście znowu nastały beztroskie czasy? Odpowiem, parafrazując Dickensa: „Dla tych, którzy się przygotowali, rok 2010 będzie najlepszy. Dla wielu rok ten będzie najgorszy”.Poniżej przedstawiam kilka moich prognoz wraz z uzasadnieniem.

Prognoza pierwsza: Na rynku nieruchomości ponownie nastąpi krach.

Przeczytaj rozdział dziesiąty!

Powyżej znajduje się wykres przedstawiający wartość kredytów hipotecznych, które mają być spłacone lub zrefinansowane w poszczególnych miesiącach. Normalnie refinansowanie było prostym procesem… ale obecne czasy nie są normalne. To może Cię zainteresować:

1. We wrześniu 2008 roku suma wymagalnych kredytów hipotecznych osiągnęła poziom 35 miliardów dolarów tylko w tym miesiącu. To właśnie wtedy nastąpił kryzys finansowy. Gdy po zrefinansowaniu kredytów ludzie nie byli już w stanie spłacać swoich rat, rynek giełdowy i sektor bankowy się załamały.

2. Oko cyklonu: latem 2009 roku suma wymagalnych kredytów hipotecznych była niewielka – wynosiła około 15 miliardów dolarów miesięcznie. To właśnie wtedy optymiści zaczęli dostrzegać pierwsze oznaki ożywienia w gospodarce. Według mnie to było oko cyklonu. W 2010 roku dotknie nas drugi etap finansowego huraganu. Pod koniec 2011 roku miesięczna suma wymagalnych kredytów hipotecznych wzrośnie do prawie 40 miliardów dolarów. Huragan ten skończy się dopiero w 2012 roku.

3. Pierwszy etap tego huraganu spowodowany był głównie niespłacaniem kredytów hipotecznych typu subprime. Drugi dotknie solidniejszych właścicieli domów. Pytanie brzmi: czy go przetrzymają? Czy w następnej kolejności pod bankowy młotek pójdą nowobogackie rezydencje?

4. Ponad 40 milionów Amerykanów to właściciele przynajmniej dwóch domów. Czy będzie ich stać na dalsze spłacanie i zrefinansowanie dwóch lub więcej kredytów hipotecznych?

5. Ponieważ wartość domów spadła, wielu właścicieli odkryje, że musi oddać bankowi więcej, niż warte są ich domy. Czy bank potraktuje ich łagodnie?

6. Czasy, w których można było wykorzystywać swój dom jako bankomat, już się skończyły. Dlatego dla wielu sklepów detalicznych i właścicieli powierzchni handlowych nastały trudne czasy. Centra handlowe są w tarapatach. Pasaże handlowe pustoszeją wraz z likwidacjami sklepów – na dobre. Doprowadzi to do krachu na rynku powierzchni biurowych, magazynowych i innych nieruchomości komercyjnych.

Moja prognoza: oczywiście będą to dla Ciebie najlepsze czasy, jeżeli kupujesz nieruchomości zajęte przez wierzycieli; ale najgorsze, jeśli nieruchomości takie sprzedajesz.

A oto inne zjawiska, które będę obserwował w 2010 roku:

1. Czy gospodarka Chin się załamie? Załamanie gospodarki amerykańskiej było nieprzyjemnym ciosem dla Chin. Chińskie firmy zwalniają miliony pracowników. Jedynie potężne rządowe subwencje podtrzymują gospodarkę tego kraju. Chiński boom gospodarczy kiedyś się skończy… ale czy nastąpi to w 2010 roku? Czas pokaże.

2. Gdy Ameryka przestała importować z Chin, Chiny przestały importować z innych krajów świata. Dotknęło to kraje azjatyckie, a także Australię, Brazylię i inne państwa eksportujące surowce.

3. Szef Fedu Ben Bernanke zastępuje „toksyczne zadłużenie” nowym długiem. Chroniąc swoich przyjaciół z wielkich banków, przemienia Stany Zjednoczone w kraj zombie. Recesja się skończyła, ale dla Ameryki rozpoczyna się okres, który będziemy nazywać nowym kryzysem. Będzie to taki czas, kiedy ludzie bogaci staną się niewiarygodnie bogaci, ale wszyscy inni będą biedniejsi. Podatki zniszczą każdego, kto będzie pracował za pensję.

4. Dolar amerykański będzie coraz słabszy. Jeżeli dolar się umocni, w Stanach Zjednoczonych wzrośnie stopa bezrobocia, ponieważ produkowane przez nas towary będą zbyt drogie i dlatego będziemy ich mniej eksportować.

5. Deficyt wzrośnie. Subwencje dla bogatych niszczą gospodarkę.

Przeczytaj rozdział dziesiąty!

6. Izrael może zaatakować Iran. Izrael nie pozwoli, aby Iran pracował nad energią atomową, nawet jeżeli Iran twierdzi, że robi to w celach pokojowych. Gdyby doszło do ataku, ceny ropy poszybują w górę.

7. To tylko ostatnie drgawki konającego. Aktualny wzrost giełdy najprawdopodobniej okaże się ostatnim podrygiem konającego. Jeżeli wartość Dow Jonesa spadnie poniżej 6500 punktów, to następnym przystankiem będzie poziom 5000.

Najlepsze czasy

Wiem, że moje słowa brzmią do bólu pesymistycznie. Wiem, że moje przewidywania nie są dla większości ludzi najlepsze. Jednak dla innych – złe wiadomości to dobre wiadomości.

Poniższe informacje to dobre wieści dla ludzi, którzy się przygotowali.

Druga prognoza: Złoto, srebro i ropa naftowa w 2010 roku nadal będą bezpiecznymi inwestycjami.

Przedstawiona tu tabela zawiera zestawienie cen złota i srebra na koniec każdego roku:

ROK ZŁOTO
(w dolarach)
SREBRO
(w dolarach)
2000 273 4,57
2001 279 4,57
2002 348 4,78
2003 416 5,92
2004 438 6,79
2005 518 8,80
2006 638 12,78
2007 838 14,77
2008 882 11,33
2009 1100 17,50

W 2009 roku Dow Jones wzrósł o około 18%. Cena złota wzrosła o około 25%, a srebra o około 50%

Przewiduję, że do końca 2010 roku cena złota wzrośnie do 1775 dolarów za uncję, srebra do 24 dolarów za uncję, a cena ropy naftowej do 85 dolarów za baryłkę. Jeżeli Izrael zaatakuje Iran, to liczby te będą znacznie wyższe.

Trzecia prognoza: Następny krach wystąpi na rynku nieruchomości komercyjnych.

Nieruchomości generujące przepływ pieniężny będą bardziej dostępne cenowo. W latach 2010-2012 ludzie z gotówką i dostępem do kredytów będą mogli do woli inwestować na rynku nieruchomości.

Moje inwestycje

Jak uprzedzałem w 2002 roku: „Masz czas do 2010 roku, żeby się przygotować”.

Poniżej opisuję to, co ja zrobiłem, żeby się przygotować:

1. W 1997 roku założyłem firmę Rich Dad, bo przewidziałem nadejście tego kryzysu. W ciągu ostatnich 3 lat zaostrzyłem wewnętrzną kontrolę i przygotowałem firmę do globalnego rozwoju poprzez system franchisingowy. Moja firma nie jest zadłużona i generuje stabilny przychód.

2. Rok 2009 był dla mnie jak dotąd najlepszym czasem, jeśli chodzi o nieruchomości. Gdy Fed rozdawał duże sumy pieniędzy, a fundusze emerytalne poszukiwały projektów, w które mogłyby zainwestować, moja firma zajmująca się nieruchomościami pozyskała dziesiątki milionów dolarów na zakup budynków zajętych przez wierzycieli oraz na inwestycje w projekty deweloperskie. Projekty deweloperskie znowu są w granicach możliwości finansowych inwestorów, ponieważ koszty robocizny, materiałów i gruntu są niskie, a rząd chętnie udziela 40-letnich, nisko oprocentowanych kredytów bez prawa do regresu. Ludzie wciąż potrzebują dachu nad głową.

3. Moje spółki naftowe mają się dobrze. Wywierciliśmy trzy szyby i w dwóch z nich natrafiliśmy na złoża ropy. Zwolnienia z podatków dla firm poszukujących ropy naftowej są cały czas znaczne, nawet gdy firmy te niczego nie znajdują. Nawet jeżeli gospodarka się załamie, to i tak będziemy potrzebowali ropy.

4. W 2007 roku wycofałem 90% moich pieniędzy z inwestycji na giełdzie. Jeżeli Fed podniesie stopy procentowe, to na giełdzie i na rynku nieruchomości nastąpi krach.

5. Od 1996 do 2004 roku zgromadziłem bardzo dużo złota i srebra.

6. Ponieważ Fed drukuje biliony dolarów, pieniądze to śmiecie, a ludzie, którzy oszczędzają, tracą. Gdy tylko mam jakąś nadwyżkę gotówki, inwestuję ją w ropę naftową, nieruchomości, złoto i srebro.

7. Gdy stopy procentowe są bliskie zeru, dłużnicy zwyciężają… ale tylko wtedy, gdy mają dobry dług… czyli taki, który spłacają najemcy.

Na zakończenie

Kilka lat temu Japonia była „królową świata finansów”. Gospodarka tego kraju była drugą co do wielkości gospodarką na świecie – do czasu aż bańka ta pękła w 1990 roku. W 1993 roku pojawił się deficyt budżetowy. Odtąd wynosił on średnio 5,4% PKB rocznie. W wyniku tego japoński dług publiczny wynosi dziś 200% PKB. Stany Zjednoczone idą w ślady Japonii, a Chiny pójdą w ślady Ameryki.

Nie zaobserwujemy zbyt wysokiej inflacji, ponieważ Fed nie jest wstanie wydrukować dostatecznie dużo pieniędzy, żeby pokryć straty powstałe w wyniku pęknięcia bańki kredytowej. Poza tym w związku z brakiem popytu fabryki mają nadmiar zdolności produkcyjnej, co oznacza, że ceny towarów konsumpcyjnych pozostaną na niskim poziomie, a bezrobocie cały czas będzie wysokie. Zamiast tego zaobserwujemy wzrost cen złota, srebra, ropy naftowej, niektórych akcji, niektórych sektorów rynku nieruchomości oraz żywności – nie dlatego, że ich wartość rośnie, ale dlatego że wartość dolara spada.

Witam w dobie nowego kryzysu. I niech te czasy będą dla Ciebie najlepsze.

W latach 1945-1974 świat zachodni – między innymi Ameryka – był bardziej socjalny niż liberalny, sprzyjał bardziej pracownikom niż biznesmenom. Choć może to brzmieć zaskakująco, gdy spojrzymy na kontekst tego, jest to jak najbardziej logiczne.

Dopiero co zakończyła się druga wojna światowa i Wielki Kryzys był nadal żywym wspomnieniem w umysłach większości Amerykanów. Przeżywszy te trudne czasy, Amerykanie chcieli bardziej łaskawego, przyjaznego pracownikom rządu.

I nie byli w tym odosobnieni. W Anglii Winston Churchill przegrał wybory w 1945 roku – pomimo tego, że był bohaterem wojennym – głównie dlatego, że Anglicy chcieli rządu sprzyjającego pracownikom, a nie liberalnego. W USA prezydent Franklin Delano Roosevelt już dawno wprowadził politykę propracowniczą, między innymi Nowy Ład i program opieki społecznej Social Security.

Ta tendencja zaczęła się zmieniać w 1974 roku, kiedy przyjęto reformę systemu emerytalnego. Zgodnie z nowymi przepisami, firmy mogły przestać utrzymywać plany emerytalne o określonym świadczeniu i przejść na plany emerytalne o określonej składce.

Krótko mówiąc, główną odpowiedzialność – a także koszt i długofalowe konsekwencje przejścia na emeryturę – przeniesiono z pracodawcy na pracownika. W rezultacie plany emerytalne zostały wyparte przez indywidualne konta emerytalne.

Inwestujesz w swoją emeryturę, poznaj giełdę

Można pomyśleć, że ponad 30 lat temu pracownicy zyskali najwięcej na zmianach wprowadzonych przez reformę emerytalną, ja jednak twierdzę, że tak naprawdę największą korzyść odniosła giełda.

Pozwólcie, że wyjaśnię.

Gdy kupuję jakąś nieruchomość, mogę zapłacić raz 6% prowizji. Nawet, jeśli co miesiąc zarabiam pieniądze na mojej inwestycji i tak płacę pośrednikowi nieruchomości tylko raz. Jeżeli sprzedaję, to mogę zapłacić prowizję albo nie. Wybór należy do mnie.

Jednak gdy ktoś inwestuje w fundusze inwestycyjne (najczęściej wybierany instrument inwestycyjny), bardzo często płaci prowizję czyli „opłatę za zarządzanie”, np. co miesiąc – nawet jeśli traci pieniądze.

Chcę tu zaznaczyć, że nie jestem przeciwny płaceniu honorariów i prowizji – pod warunkiem, że zarabiam pieniądze. Jednak trudno jest mi co miesiąc płacić prowizje czy honoraria za złe doradztwo. A większość rad funduszy inwestycyjnych jest zła, zwłaszcza po lutym 2000 roku.

To uczucie nie jest odwzajemnione

W swojej książce Unconventional Success David Swensen, główny dyrektor do spraw inwestowania uniwersytetu Yale, napisał: „Prowizje przy zakupie funduszy oraz obciążenia podatkowe związane ze zmianą funduszu obniżają i tak niskie stopy zwrotu z inwestycji. Inwestujący w fundusze inwestycyjne aktywnie zarządzanych prawie zawsze tracą”.

Autor stwierdził dalej: „Inne czynniki – nieetyczne łapówki i niedopuszczalne praktyki zbywania akcji – pozostają zwykle poza polem widzenia”. Swensen cytuje także wyniki badań i analiz zysków generowanych przez fundusze inwestycyjne w ciągu 20 lat.

Badania ukończono w 1998 roku. Dowiodły one, że przez ponad 20 lat fundusze inwestycyjne osiągały niezadowalające stopy zwrotu, przeciętnie 2,1% poniżej zmian indeksu Vanguard 500. A badania zakończono w 1998 roku, tuż przed szczytem rynku!

Innymi słowy, większość osób zarządzających funduszami inwestycyjnymi nie potrafi osiągnąć lepszych wyników od tych uzyskiwanych przez automatyczne systemy transakcyjne, które stosują na przykład fundusze indeksowe. Jednak nie przeszkadza im to w regularnym pobieraniu „opłaty z tytułu zarządzania”.

Tak naprawdę, Swensen twierdzi, że te opłaty są jednym z powodów, dla których wielu zarządzających funduszami inwestycyjnymi nie osiąga lepszych wyników niż fundusze indeksowe. „Obniżenie wydajności w dużej mierze powodowane jest przez opłaty z tytułu zarządzania” – pisze autor.

Dlatego, jeśli myślicie, żeby ulokować swoje pieniądze przeznaczone na emeryturę w funduszu inwestycyjnym, koniecznie zapytajcie o prowizje i opłaty za zarządzanie. Albo jeszcze lepiej, rozważcie fundusz indeksowy.

Robert Kiyosaki

O tym jak zadbać o swoje pieniądze dowiesz się z książki Roberta Kiyosaki pod tytułem KTO ZABIERA TWOJE PIENIĄDZE!

• Czy jesteś już zmęczony słuchaniem porady, która brzmi: „oszczędzaj pieniądze, inwestuj długoterminowo i dywersyfikuj”?

• Czy chcesz się dowiedzieć, jak i dlaczego profesjonalni inwestorzy zwiększają szybkość obiegu swoich pieniędzy, zamiast je lokować?

• Czy wiesz, że firma Twojego doradcy inwestycyjnego zarabia pieniądze nawet wtedy, gdy Ty je tracisz?

• Czy chcesz wiedzieć, dlaczego większość doradców finansowych nie chce, żebyś przeczytał tę książkę?

… Jeśli tak, to ta książka jest dla Ciebie!

Kliknij i dowiedz się czego nie powie Ci Twój doradca finansowy!